W programie siódmej
edycji Festiwalu Pięć Smaków między innymi retrospektywa jednego
z najważniejszych reżyserów z Hong Kongu: Johnniego To. Polskim
widzom może być najlepiej znany z kilku filmów, które dostępne
były na rodzimym rynku DVD: Wygnanych (2006) i dwóch
części Wyboru mafii (2005 i 2006).
Johnnie To jest jednym z
wielkich rzemieślników kina, pracuje w kinie gatunków i jego filmy
pozbawione są pretensji, z których często utkane jest kino
autorskie (szczególnie w swoich epigońskich wcieleniach). Nie
znaczy to, że w jego filmach brak poezji, na pewno nie ma w nich
natrętnego symbolizmu czy mętniactwa.
Weźmy choćby, pokazany
wczoraj w warszawskiej Lunie, Kartel z 2012 roku. Historia
rozgrywki pomiędzy policjantami wydziału narkotykowego a gangiem
producentów i przemytników pozornie wydaje się wyprana ze
wszystkiego, co nie służy opowiadaniu. Nie ma tu nawet
charakterystycznych dla klasycznego kina akcji sekwencji
spowalniających rytm, zazwyczaj przygotowujących kolejne
przyspieszenie w scenach kulminacji. U To niemal każda scena
realizowana jest w tempie „kulminacyjnym”, o dziwo jednak całość
nie wydaje się męczących nagromadzeniem wizualnych atrakcji.
Jest tak być może dzięki
zmienności, z jaką To konstruuje kolejne narracyjne figury. Z
poszczególnych scen i działań postaci daje się ułożyć mapę
kolejnych kroków, układającą się we wzory skomplikowanej
choreografii. Podobnie jest z choreografią scen walki, czyli tym
materiałem filmowym, który twórcy z Hong Kongu niegdyś uczynili
swoją specjalnością. To jest właściwe miejsce poezji w filmach
Johnniego To – choreografia przeplatających się wątków
narracyjnych i odpowiadająca jej choreografia sekwencji walki, obie,
można powiedzieć, wybitnie filmowe w środkach i efektach.
Rzemieślnicze podejście
ma w sobie coś sympatycznego, szczególnie dzięki obecnej w nim
pokorze zarówno wobec materii kina, jak i upodobań widzów. Zarazem
pokora ta nie oznacza rezygnacji i skazania siebie na powtarzalne
odtwarzanie wzorów. Kartel robi niezwykłe wrażenie właśnie
dzięki temu, że będąc z pozoru pracą rzemieślnika, nagle
przenosi się w rejony czystej filmowej poezji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz