piątek, 19 czerwca 2015

W ciemnościach czasu Godarda




Trudno wyobrazić sobie film, który więcej zmieściłby w dziesięciominutowym metrażu, niż W ciemnościach czasu (2002) Godarda. Jest to część nowelowego projektu Dziesięć minut później..., w którym kilku reżyserów zaproponowało własne refleksje na temat czasu. Wypowiedź Godarda jest krótka i kilkukrotnie spuentowana. Jest tu poczucie zmierzchu, zmęczenia, jest tu nostalgia za tym, co minęło i zarazem przerażenie tym, co czas pozostawia za nami.

W tym krótkim filmie znajduje się kilka scen alegorycznych jak rozmowa przy ognisku czy wyrzucanie książek z przepełnionej biblioteki. Ale jest też katalog obrazów: z filmów samego Godarda, z Pasoliniego, są też dokumentalne obrazy niedawnych ludobójczych okropności.

Całość daleka jest od wypowiedzi mędrca, który z wysokości autorytetu poucza nas na temat historii. Więcej tu śladów żywego doświadczenia: zmęczenia i przerażenia związanego z tym wszystkim, co w czasie przeminęło, ale nie odeszło, co musimy nadal pamiętać. Że historia to ciąg cierpień możemy przekonać się w tym filmie naocznie – w obrazach tak strasznych, że chciałoby się, żeby nie były prawdziwe.