sobota, 29 września 2012

Jesteś Bogiem (2012)





Jesteś Bogiem to pewnie najbardziej zasłużony sukces frekwencyjny polskiego kina ostatnich lat. Na ekranie pojawiła się historia o określonym temacie, z bohaterami, którzy mieszkają w dobrze opisanym świecie, którym o coś chodzi i o których można powiedzieć, ze warto śledzić ich poczynania przez dwie godziny. 

Film Leszka Dawida unika pułapki, która od lat czyha na polskie kino, kiedy choćby zbliża się ono do tak zwanych „tematów społecznych”.  Ponieważ filmowcy zazwyczaj słabo znają świat blokowisk, subkultur, czy też mówiąc bardziej ogólnie – jakikolwiek świat społeczny inny, niż świat wielkomiejskiej inteligencji, popełniają zazwyczaj dwa typy gwałtu na społecznym materiale. 

Po pierwsze, mogą podchodzić do społecznego „innego” z nabożnym szacunkiem. Zwykli ludzie objawiają się wtedy w aureoli pierwotnego dobra i niewinności, bieda staje się egzotycznym światem magii i emocjonalnej autentyczności. Historia zaczyna dziać się w bajkowej przestrzeni, skąpana w świetle zachodzącego słońca.

I drugie niebezpieczeństwo – kiedy filmowiec zapragnie nakręcić „ostry film zaangażowany”. Wtedy kamera w drgawkach krąży po niekończącym się slumsie, poszukując ostatniego sprawiedliwego w świecie degradacji i chaosu.

U Dawida jest zdrowiej – przedstawione typy są rozpoznawalne, ale poszczególne postaci różnią się między sobą. Inaczej zachowuje się robotnik, inaczej drobny przedsiębiorca. Zawodówka nie przypomina kolonii karnej. Inność jest rzeczywiście inna, ale nie jest ani bajkowa, ani nie staje się koszmarem.

I wreszcie rzecz najważniejsza – bohaterowie filmu Dawida, pomimo że jest im ciężko, nie stają się ofiarami. Twórcy filmu nie serwują traumy, rozcieńczają oczywisty dramatyzm historii, dają widzom oddech. Z drugiej strony – nie ma w Jesteś Bogiem taniego pocieszania, historia zatrzymuje się o krok od uświęcania pokazanych postaci. 

Można mieć do filmu sporo zarzutów. Reżyser posługuje się nieraz zbyt dosłownymi metaforami – jak w scenie, w której na kilkunastu ekranach obserwujemy Magika szukającego wyjścia z niekończących się korytarzy centrum handlowego. Nie do końca przekonuje tez nacisk na podkreślanie dokumentalnego charakteru opowieści: formuła „film oparty na faktach”, która pojawia się na początku filmu, nigdy nie jest do końca prawdziwa, a przez to nie wydaje się zbyt mądra. I tak wiadomo, że opowieść nie wzięła się po prostu z natchnienia scenarzysty. Także udział pierwowzorów postaci czy wykorzystanie fotografii Magika w ostatnich scenach to środki przyciężkie, raczej z arsenału telewizji niż kina.

Wszystko to jednak szczegóły, które nie zmieniają faktu, że film Dawida jest wydarzeniem i nowym otwarciem w sposobie opowiadania o kapitalistycznej Polsce.

8 komentarzy:

  1. Penie nie zrobiłeś z tego zagadki, ale tak sobie napiszę:

    "Po pierwsze, mogą podchodzić do społecznego „innego” z nabożnym szacunkiem. Zwykli ludzie objawiają się wtedy w aureoli pierwotnego dobra i niewinności, bieda staje się egzotycznym światem magii i emocjonalnej autentyczności. Historia zaczyna dziać się w bajkowej przestrzeni, skąpana w świetle zachodzącego słońca." - masz na myśli "Ediego" Trzaskalskiego.

    "I drugie niebezpieczeństwo – kiedy filmowiec zapragnie nakręcić „ostry film zaangażowany”. Wtedy kamera w drgawkach krąży po niekończącym się slumsie, poszukując ostatniego sprawiedliwego w świecie degradacji i chaosu." - a tu "Made in Poland" Wojcieszka.

    Sukces tego filmu budzi podziw, bo to film typowy dla absolwentów łódzkiej filmówki, czyli temat biedy i beznadziei (nie wiem, czy chodzisz oglądać etiudy z tej uczelni ale tam to widać jeszcze mocniej). Tylko w tym przypadku jest inaczej, reżyser zdobył publiczność, ostatnio przypadkowo słyszałem rozmowę, dziewuszka do swojego chłopaka: "chodźmy na ten polski film, wszyscy o nim mówią". Ludzie są ciekawi, chcą oglądać, a to coś znaczy.

    "Zawodówka nie przypomina kolonii karnej." - wiesz, trochę przypomina. Ale to tak na marginesie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rzeczywiście nie była zagadka; myślę, że nie tylko po jednym typie można tu podstawić...

      Usuń
  2. Zapomniałem o tym:
    "Ponieważ filmowcy zazwyczaj słabo znają świat blokowisk, subkultur, czy też mówiąc bardziej ogólnie – jakikolwiek świat społeczny inny, niż świat wielkomiejskiej inteligencji, popełniają zazwyczaj dwa typy gwałtu na społecznym materiale." - bardziej trafne było by napisanie, że znają jedynie środowisko filmowców (które jest zresztą bardzo specyficzne), a do wielkomiejskiej inteligencja mają dość duży dystans (niekiedy zamieniający się w pogardę lub niechęć). To z własnych obserwacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to rodzaj miłości-nienawiści. Ale broniłbym tezy, że dla filmowca to najlepiej znany świat; nie wiem, czy najbardziej lubiany, to już inna rzecz.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Zgadzam się, jednak o wiele dalej poszłabym w porównaniu bohaterów jego obydwu filmów, bo bez wątpienia mają wiele cech wspólnych. Ki i Magik to w pewnym sensie podobne postaci - pod względem artystycznym, życiorysu, relacji damsko-męskich. Zapraszam do mojej recenzji: http://kinoswiata.blogspot.com/2012/10/jestes-bogiem.html
    Pozdrawiam,AK

    OdpowiedzUsuń
  4. Mamy również - jak zwykle zresztą, to w końcu dystynktywna cecha polskiego kina - popisowo nakreślone postacie kobiece. I właśnie w towarzystwie źle napisanej i mizernie zagranej Justyny akcja przestaje doganiać rytm muzyki. Podwójnie trudno to wybaczyć Dawidowi, który w końcu buduje nerw filmu na trafiających w punkt rodzajowych obserwacjach. Za chwycenie tematu samogonu szołbiznesu na tle wielkiej płyty, niewysilony humor i wreszcie świetne młode granie kłaniam się w pas oszołomiona, że da się tak po polsku. Wychodziłam z kina z bezczelnym poczuciem wspólnego zwycięstwa nad materią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, o postaci Justyny niewiele można powiedzieć. W znacznej mierze jest to film o męskim bohaterze, jego partnerka rzeczywiście jest sprowadzona do roli (ważnego, ale jednak) tła.

      Usuń
  5. moim zarzutem jest to, że dialogi są tu zbyt często drewniane co jak na film gdzie SŁOWO jest głównym bohaterem jest jak dla mnie nie do przyjęcia...

    OdpowiedzUsuń