czwartek, 6 września 2012

"Po ludobójstwie" Pasoliniego







Od niedawna w księgarniach "Po ludobójstwie" – wybór esejów pióra Piera Paola Pasoliniego, jednego z najważniejszych reżyserów dwudziestego wieku.

Pasolini był jednym z tych reżyserów, którzy chcieli nie tylko kino tworzyć, ale także je przemyśleć. Autor "Dekameronu" nie był zwolennikiem teorii natchnienia, które nagle opada twórcę filmowego; nie uważał też, że film jest samooczywistym narzędziem. Dlatego poddaje kino uporczywemu badaniu, wynaleźć słowa, które dobrze opiszą filmowe zjawiska, ale nie zamkną ich w myślowym schemacie.

Jego ujęcie filmu jako "języka pisanego rzeczywistości" nieraz sprawia czytelnikowi kłopoty - jakby autor próbował zbyt dużo zmieścić w ramy ówcześnie atrakcyjnej teorii semiotycznej. Pasolini upiera się w swoich tekstach, by rozumieć kino jako język, ale zarazem domagał się dla tego języka specjalnego statusu: znaki filmowe miały nie być arbitralne (jak arbitralne są np. znaki mowy), ale powiązane ściśle z rzeczywistością. "Znak" twórca filmowy miał tworzyć z tego, co znalazło się w polu widzenia kamery.

Bardziej lub mniej przekonujące teoretyczne sformułowania nie są tu zresztą najważniejsze, ale sam nacisk na potrzebę myślenia o kinie. Nie tylko kinie jako takim, ale konkretnych filmowych zjawiskach: np. nurcie, który Pasolini nazywał „kinem poezji”, i rekonstruował jego opis z przykładów dzieł Godarda czy Bertolucciego.

Filmy stają się częścią naszej wyobraźni, dlatego należy na nie uważać, i badać to, jak kino na nas oddziałuje. "Po ludobójstwie" jest dokumentem pozostawionym przez reżysera – intelektualistę: wyjątkowy gatunek reżysera, zupełnie różny od twórcy – moralisty albo filmowca – usługodawcy.

(Jeśli ktoś jest zainteresowany dłuższym wprowadzeniem do lektury Pasoliniego, zapraszam do odwiedzenia strony "Dwutygodnika". Rekonstruuję tam szerszą narrację pozostawioną przez Pasoliniego w jego tekstach – jego krytykę zjawiska, które nazywał neokapitalizmem i "fałszywego wyzwolenia", które ujednoliciło włoskie społeczeństwo; tekst tutaj).  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz