piątek, 3 czerwca 2011

Zobaczyć koniec

Na ekranach Melancholia von Triera, którą starałem się zapowiadać w poprzednich tygodniach. Film w zupełności potwierdził formułę "filmowego wydarzenia", z którą rozpocząłem serię wpisów.

Warto go zestawić z opisanym przeze mnie nastrojem ulgi czy wyzwolenia "ostatnich ludzi" w Hardware. Film Triera oferuje zupełnie inne spojrzenie: z perspektywy absolutnego końca. Najlepiej chyba zdać z tej perspektywy sprawę przez podkreślenie napięcia między postawą sióstr, będących bohaterkami filmu. W jednej ze scen spierają się o to, co mają zrobić w ostatnich chwilach. W dialogu mieszają się groza ze śmiesznością - koniec unieważnia wszelkie formy, w jakich doświadczaliśmy codzienności; równocześnie jednak pozostaje pewne przeczucie, dotyczące tego, jak "powinno się" przeżyć ostatnie minuty.




W najnowszym filmie Triera odnajdziemy kontynuację ważnego wątku Antychrysta: kpinę z ekspertyzy. W Antychryście oskarżonym były terapeutyczne metody, za pomocą których postać grana przez Willema Dafoe próbowała zdominować sytuację. W Melancholii skomplikowane obliczenia matematyczne i droga aparatura zawodzą w przewidywaniach możliwości zagłady: przy tak wielkich wartościach, mówi jedna z postaci, zawsze istnieje możliwość błędu. Ostatecznie więc nauka pozostawia nas z tą samą niepewnością, tylko inaczej nazwaną.

Melancholia kojarzy się ze starym problemem niemożliwej perspektywy, przyjmowanej w filmowym ujęciu. Co właściwie czuje widz, który na własne oczy zobaczył koniec świata? Nie obejdzie się w tym punkcie bez zauważenia podstawowej cechy filmu Triera: pomimo wplecionych tu i ówdzie, szczególnie w pierwszej części filmu, komicznych sytuacji czy rozmów, koniec świata jako temat został w Melancholii potraktowany nieprzyzwoicie poważnie...

 

Werdykty tegorocznego Cannes zwracają uwagę na nazwisko bardzo ciekawej postaci: nagrodę za reżyserię dostał Nicolas Winding Refn, o którym parę słów w następnych wpisach. Reżyser znów, jak Trier, z Danii, ale bliskość jest tutaj tylko geograficzna - filmowo to zupełnie inna historia, co najmniej porównywalnie ciekawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz