Dzisiaj dla odmiany coś o
książce, która mogłaby być z powodzeniem sfilmowana (raczej jako dokument, niż fabuła)
Mowa o fascynującym reportażu Francisco Goldmana
Sztuka politycznego morderstwa, czyli kto zabił biskupa. Jest
to czterystustronicowa rekonstrukcja okoliczności zamordowania
biskupa Juana Gerardiego, śledztwa dążącego do wykrycia sprawców,
wreszcie procesu.
Wojna domowa w Gwatemali
rozpoczęła się od wojskowego puczu, w wyniku którego od władzy
odsunięto lewicowego prezydenta. Najwyższe stanowiska objęła
elita prawicowych wojskowych, rozpoczęła się regularna czystka
polityczna. Walki pomiędzy armią a lewicową partyzantką trwały
ponad trzydzieści lat i pochłonęły dwieście tysięcy ofiar.
Biskup Gerardi stał na czele kościelnej komisji, która miała
zbadać czasy wojny, poprzez ustalenie prawdy tworząc podstawy
nowego otwarcia w gwatemalskiej polityce. Dwa dni po opublikowaniu
raportu, który miażdżącą większość ofiar przypisał stronie
wojskowej, biskup został zamordowany.
Książka Goldmana daje z
jednej strony zwięzły zbiór informacji potrzebnych dla
zrekonstruowania kontekstu zbrodni, z drugiej strony – szczegółowo
relacjonuje konkretne hipotezy, pojawiających się świadków,
wszelkie zwroty akcji związane z prowadzonym śledztwem; trudno więc
wydobywać z niej poszczególne elementy wywodu, ale kilka z nich
uderzyło mnie jako szczególnie mocne i ciekawe.
Po pierwsze – opis "faz
politycznego morderstwa" – zawsze trzech, czyli przygotowania
(inwigilacja ofiary, tworzenie spisku), wykonania (zawsze
angażującego wiele osób, choćby w biernej roli, dzięki czemu
wszyscy mają jakiegoś haka), po którym następuje faza trzecia,
trwająca najdłużej i być może najbardziej skomplikowana – faza
dezinformacji, manipulowania, mylenia tropów, faza kampanii
propagandowej w kontrolowanych i inspirowanych mediach, faza
prawniczych obstrukcji, zastraszania świadków i prokuratorów,
gróźb i kampanii oczerniających ofiary. Najważniejsze w trzeciej
fazie jest wykorzystanie informacji jako broni – często informacji
obliczonej jako "usterka", która skutecznie odwróci uwagę
publiczności.
Inny element, może dość
banalny, ale w tej książce uderzający, to waga najbardziej
reprezentatywnych biografii. W książce Goldmana zwrócił on moją
uwagę przy okazji rekonstrukcji biografii jednego z wojskowych,
zamieszanych w sprawę. Historia życia jednego oficera, szkolonego w
USA, biorącego udział w wojnie domowej, w czasach powojennej
demokracji utrzymującego półoficjalne wpływy w wywiadzie i kołach
wojskowych mówi bardzo wiele o politycznej historii całego kraju (a
w jakimś sensie pewnie też jest reprezentatywna nie tylko dla
Gwatemali). Przywodzi to na myśl sformułowania Antonia Gramsciego o
poznawczej wartości biografii. Nie w sensie staroświeckiej
opowieści o bohaterze, wielkiej postaci "uosabiającej epokę".
Biografia jest wartościowa jako narzędzie intelektualne raczej w
tym sensie, że w relacji o pojedynczym życiu odnajdujemy działanie
pewnych mechanizmów sprowadzone do ich konkretnego wymiaru. Wielkie,
globalne procesy zyskują wymiar bliski życiu.
Wreszcie kolejna rzecz -
gradacja terroru. W Gwatemali, podobnie jak w Argentynie, powstał
ruch kobiet, domagających się ujawnienia losu zaginionych (czyli
ofiar politycznych czystek). W Argentynie była to ważna inicjatywa
obywatelska, do dzisiaj traktowana jako najlepszy przykład,
pokazujący możliwość upolitycznienia tradycyjnych ról kobiecych,
wyjść ze sfery prywatnej, i korzystając z zaplecza kulturowego
(silnie zakorzenionego szacunku dla tych ról), "humanitaryzować"
politykę, twardo stojąc na gruncie prawa do poznania prawdy. W
przypadku Gwatemali podobny ruch nie udał się z jednego powodu:
został szybko rozbity; kluczowe postaci ruchu zostały zamordowane w
bestialski sposób – nie tylko je wyeliminowano, ale dano tym samym
sygnał innym, czym może skończyć się jakiekolwiek zaangażowanie.
Strategia, która udała się w jakiejś mierze w Argentynie, w
Gwatemali skończyła się jeszcze jedną tragedią.
Wreszcie to, co w całej
książce najważniejsze, i od czego zacząłem moją wyliczankę –
czyli sama kwestia zabójstwa politycznego.
Jeden z moich ulubionych
filmów dokumentalnych, dwugodzinny Pasolini - ku pamięci
przyszłych pokoleń (A futura memoria. Pier Paolo Pasolini,
1986, reż Ivo Barnabò
Micheli) znakomicie pokazuje,w jaki sposób tragiczny finał życia
może posłużyć jako koda dla całego życia ofiary (a może i
sprawców...). Micheli nie skupia uwagi na spekulacjach dotyczących
morderstwa (choć zestawia kilka stanowisk), akcentuje raczej, że
Pasolini już za życia był wrogiem publicznym, gotowym kozłem
ofiarnym. Zaplanowana polityczna zbrodnia, jaką mogła być jego
śmierć (w czasie kręcenia filmu Micheliego wiedziano dużo mniej o
okolicznościach), byłoby tylko zwieńczeniem pewnej drogi, nie
tylko przygotowanej Pasoliniemu, ale takiej, którą sam też zgodził
się obrać, definiując siebie jako "heretyka". Film
Micheliego jest tylko próbą i z konieczności ograniczoną –
sprawy Pasoliniego, o ile mi wiadomo dotąd nie wyjaśniono (choć
pojawiły się nowe zeznania, trudne jednak do sprawdzenia).
Książka Goldmana jeszcze
silniej uwydatnia tę wagę pojedynczego zdarzenia i prób jego
rekonstrukcji. Ostatecznie chodzi nie tylko o wykrycie konkretnych
sprawców morderstwa, ale o rozpoznanie całej politycznej kultury,
powstałej na długoletniej bezkarności tych, którzy mają władzę.