sobota, 18 lutego 2012

Andreas Baader. Życie anarchisty




(Andreas Baader - Life Of A Public Enemy, 2010)

Film Klausa Sterna jest biografią sławnego przywódcy RAF, terrorystycznej organizacji działającej w Niemczech w latach siedemdziesiątych. Podróż, standardowo, obejmuje okres „formacji”, czas spędzony w lewicowej komunie, pierwsze happeningi na fali protestów studenckich, aż do walki zbrojnej, aresztowania, uwięzienia i śmierci.



Baader, wedle filmowego portretu, nie był typem myśliciela, idee polityczne zdawały się nie obchodzić go tak bardzo, jak prosta niechęć do społeczeństwa, w którym żył. Wspomnienia o nim – członków rodziny, partnerki, urzędników i policjantów – podkreślają niezwykłą charyzmę, którą miał się cechować. I rodzaj anarchistycznego instynktu, który miał prowadzić go w kolejnych akcjach – nie namysł polityczny czy teoria, ale instynkt właśnie.

Grupa Baader-Meinhof nie jest jedynie hasłem wywoławczym odsyłającym do zespołu faktów i zdarzeń, ale wieloznacznym symbolem radykalnej polityki lat siedemdziesiątych. Polityki krytykowanej na równi przez polityczną prawą i lewą stronę, chociaż z nieco innych powodów. Prawica zdaje się widzieć w lewicowym terroryzmie istotowy wyraz wszelkich dążeń do rewolucyjnej zmiany. Dla lewicy terroryzm RAF symbolizuje porażkę pokolenia studenckiej rewolty lat sześćdziesiątych, które nie potrafiło znaleźć skutecznej politycznej formuły, dzięki której protesty zmieniłyby się w realną społeczną zmianę. Życie anarchisty zbliża się do szerszego ujęcia tego problemu, ale zatrzymuje w pół drogi, a to z winy wyboru perspektywy jednostkowej. RAF było jednak wydarzeniem pokoleniowym i nie redukowało się do jednej postaci.

Temat został więc przykrojony do formy biograficznej. Stąd też bierze się dominująca psychologiczna perspektywa, w jakiej zamknięta jest narracja. Baader studiowany jest jako przypadek – ciekawy, ale właściwie niemal odcięty od szerszego kontekstu.

Mimo to w filmie Sterna znaleźć można wiele. Bardzo ciekawe są wywiady z partnerką Baadera, odczytującą np. więzienną korespondencję. W listach lidera RAF odbija się zarazem jego radykalizm jak i rodzaj buntowniczego romantyzmu, czyli dwa elementy, na które w całej historii grupy najbardziej wrażliwa była opinia publiczna.

Zaskakująco wiele odkrywają wypowiedzi innych świadków i uczestników tamtego dramatu; oto sędzia, prowadzący proces członków RAF wspomina, jak nazwał Baadera "dobrym materiałem na żołnierza". Wiekowy już urzędnik potrafi przywołać sens swoich słów z tamtego czasu: odnalazł u Baadera absolutne oddanie sprawie, które, wedle jego oceny, powinno cechować dobrego rekruta. Słowa sędziego nieuchronnie skojarzą się czytelnikom LTI Klemperera, najważniejszej książki o języku III Rzeszy, z rozdziałem na temat słowa "fanatyzm", robiącego zawrotną karierę w latach nazistowskiej propagandy. Są więc w Życiu anarchisty obserwacje ciekawe i ważne, jest coś z nastroju czasów, których rzecz dotyczy, coś z sensu tamtych sporów; nie tylko obraz radykałów, ale też świata, który ich otaczał, dziwnego jednak politycznego organizmu, jakim była niemiecka republika.

Warto poświecić godzinę na film Sterna, przy świadomości, że pokazuje on jedynie część obrazu. Najlepszą perspektywą dla opowiedzenia o tamtych czasach byłoby jednak spojrzenie na zbiorowość lub pokolenie. Przebłyski takiego szerszego spojrzenia są w biografii zawsze obecne, jednak przygniecione przez akcent położony na jednostkę i konwencję "studium szczególnego przypadku".



źródło grafiki i zdjęcia: wikimedia.org

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz