W kolejności nieprzypadkowej:
1. Drive
2. Melancholia
Dwa pierwsze filmy nie będą zaskoczeniem dla Czytelników tego bloga. Obu oczekiwałem z niecieprliwością i oba mnie nie zawiodły.
3. Daas
Jeden z najbardziej oryginalnych filmów polskich od lat. Moim zdaniem przykład na to, jak dobre efekty może mieć "wschodząca fala", czyli polepszenie klimatu wokół polskiego kina, ogólne (niechby i przesadzone) wrażenie, że w kinie polskim dzieje się wiele dobrego. Ma to bezpośredni skutek w postaci większej skłonności do ryzyka i, co za tym idzie, dofinansowywania co bardziej nietypowych i ryzykownych projektów, tak przynajmniej interpretuję decyzję, by zrealizować film o sekcie Jakuba Franka. Temat dla polskiej historii marginalny, ale może tylko takie tematy są ciekawe... Gorąco polecam ten film wszystkim, którzy jeszcze nie mieli okazji go zobaczyć.
4. Hadewijch
5. Drzewo życia
Niektórzy nie zgodziliby się z tym wyborem, ale nadal jestem skłonny bronić może i nieco naiwnej siły tego filmu.
6. Pogorzelisko
Film, który w polskich kinach przeszedł bez większego echa; pokazuje, w jak ciekawy sposób można budować narracyjny pomost między tematami politycznymi a emocjonalnym i psychologicznym realizmem. Moja recenzja z "Kina" tutaj
7. Młyn i krzyż
Zobaczyłem ten film z pewnym opóźnieniem, dopiero na festiwalu we Wrocławiu. Na spotkaniu z reżyserem przekonałem się, że nie podzielam stanowiska Lecha Majewskiego co do współczesnej sztuki, ale na moja ocenę tego filmu to nie wpłynęło. Przykład obrazu, który pozostaje w wyobraźni widza długo po wyjściu z kina, wiec jeśli ktoś czuje potrzebę wzbogacenia swojej wizualnej wyobraźni i jeszcze filmu nie widział - koniecznie!
8. Niebezpieczna metoda
9. Rozstanie
Pierwszy kontakt z ta historią pozostawił we mnie mieszane uczucia: wydała mi się zrazu "za dobrze skonstruowana", dopięta. Z czasem wrażenie minęło i pozostało wspomnienie bogactwa tego filmu.
10. Habemus Papam
Nanni Moretti, podobnie jak Cronenberg, dostarczyli w tym roku pokazów biegłości i wyspecjalizowania. Oba filmy zostawiły we mnie wrażenie spełnionych. Moretti poprzez wygranie tematu samotności - bez tanich pocieszeń; Cronenberg przez ironię, która sprawia, że ma się potrzebę powrotu do tego filmu, "przetestowania" go raz jeszcze, by sprawdzić, z jakiej pozycji reżyser opowiada nam o "niebezpiecznej metodzie", jaki jest autorski do niej stosunek. Dwa ważne, solidne obrazy.
Oto lista, która traktuję jak spełnienie krytycznego obowiązku i ostatni akcent należący jeszcze do poprzedniego roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz