Ojczyzna, reż. Syllas Tzoumerkas (Grecja 2010)
Jednym z bohaterów Ojczyzny jest wykładowca historii sztuki. Omawiając ikonograficzny motyw "rzezi niewiniątek" zauważa, że w miarę postępu czasu rzadzący jest coraz dalej od tragicznego wydarzenia - skutku jego decyzji. Równocześnie zmniejsza się liczba postaci. Ostatni przykład zaczerpnięty jest z wieku dwudziestego. Tutaj widać już tylko trzy postaci. To rodzina - zauważa ambitna studentka.
Powyższa scena zdaje się byc najlepszym kluczem do debiutu Syllasa Tzoumerkasa. Wnioski z niej przekładają się wprost na sposób, w jaki grecki reżyser podejmuje tytułowy temat. Po pierwsze, polityka jako dziedzina profesjonalna, jest w tym filmie oglądana jedynie z oddalenia. Włączana w formie archiwalnych ujęć demonstracji i policyjnej przemocy lub w formie pozbawionych komentarza i struktury fragmentów telewizyjnego materiału (dwóch bohaterów co prawda pojawia się w tłumie demonstrujących, ale tylko przez przypadek). Podstawą narracji jest inny typ materiału: historia rodzinna, obejmująca okres życia jednego pokolenia, zorganizowana wokół problemu niespełnionego macierzyństwa i zawiedzionej miłości.
Tok opowieści jest na różne sposoby zaburzany - a to przez mieszanie porządków czasowych, a to przez wspomniane dokumentalne wstawki czy przez długą scenę oprzeprowadzanej w szkolnej klasie analizy greckiego hymnu państwowego. Wszystkie te ingerencje i zakłócenia pozbawione są jednak ostentacji, dobrze uzasadnione przez złożony temat. Tytułowe słowo wiąże się w tym filmie na równi z wielkimi pojęciami wolności i winy, jak z najbardziej osobistymi relacjami poszczególnych postaci. Relacje te pozbawione są czytelnego wprost politycznego znaczenia; wpisują się jednak w motywy odpowiedzialności, konsekwencji, poznania siebie - stają się figurami polityki rozumianej nie jako działalność profesjonalna, ale jako przenikający wszystko aspekt życia. Kiedy jeden z młodych bohaterów filmu mówi, że nie chce znać swojej rodziny, kiedy wyraża wprost roczarowanie tym, w jaki sposób poprzednie pokolenie pokierowało jego własnym losem, czy nie jest to najlepsza figura dla sytuacji obciążenia, wiążącej się właśnie z "opowiadanym" przez Tzoumerkasa słowem?
Jednym z najważniejszych stwierdzeń, jakie zdają sie wypływać z Ojczyzny, jest konstatacja niemożności opowiedzenia o współczesnej polityce inaczej, niż wykorzystując rodzinną scenę. Jest w końcu ten debiut filmem politycznym, ale jakże dalekim od wszelkich "gatunkowych" wzorców z żelaznymi tematami politycznych zabójstw, terroryzmu, analiz biografii i międzynardowocyh kryzysów (chociaż, pamiętajmy, bliskość do tych otwarcie politycznych wątków jest na różne sposoby w filmie sugerowana - przez archiwalne i współczesne zdjęcia, przez cytaty z wiersza -hymnu Grecji, itd.). Być może jest to jeszcze jeden przyczynek do rozpoznania, że współczesna polityka jako profesjonalna działalność jest mało dostępna wyobraźni i mało zrozumiała: zdaje się nie pasować do ram, w których zwykliśmy umieszczać takie pojęcia, jak wolność, niezależność i rządność. Zamiast tego, jako zrozumiała i naturalna perspektywa, oferowana jest właśnie scena rodzinna, z urastającymi do rangi mitycznej emocjami, z własną hierarchią i własnymi technikami sprawowania władzy (dostępnymi zazwyczaj dla mężczyzn), wreszcie z oczywistą wspólnotą losu. Obrazy Ojczyzny, poprzez sugestię wielu sprzecznych sensów, wyrażają współczesną niepewność, która wkrada sie do myślenia, kiedy tylko zapragniemy używać pojęć, kórym autorzy filmu poświęcili najwięcej miejsca.
trailer filmu:
(plakat ze strony filmu: http://homelandfilm.wordpress.com/)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz