sobota, 22 lutego 2014

O "Wielkim pięknie" Paolo Sorrentino


W czwartek odwiedziłem prowadzony przez Grzegorza Chlastę "Poranek RDC", żeby opowiedzieć o znakomitym "Wielkim pięknie" Paolo Sorrentino. 

Rozmowę można znaleźć pod tym linkiem.




Pokrótce wyjaśniam w niej o czym jest film (bez zdradzania szczegółów), wspominam o charakterystycznym stylu, który Sorrentino rozwijał przez lata swojej kariery, wreszcie - o nawiązaniach do kina Felliniego, których w "Wielkim pięknie" pełno.

Wspominam o trzech innych tytułach Włocha: "Boskim", "Przyjacielu rodziny" (który krytyk Adam Kruk pokazywał na Nowych Horyzontach w 2012 roku) i "Wszystkich odlotach Cheyenne'a".

Pisałem już zresztą o tym ostatnim filmie, który można było zobaczyć w polskich kinach dwa lata temu. To przykład filmu, do którego chętnie wróciłbym po latach, żeby sprawdzić (z perspektywy innych filmów, które zwrotnie nieco oświetlają i dookreślają ten właśnie), czy mój pierwszy sąd był tak uzasadniony, jak wydawało mi się wtedy.

"Wielkie piękno" też ma się ochotę oglądać więcej niż raz. Podczas projekcji, na której byłem, kino było niemal pełne (a mowa o Lunie, która ma sporą widownię) i, rzecz rzadko spotykana w Polsce, spora część widzów została do końca napisów. Ładny gest, na który reżyser musi zapracować; Sorrentino świetnie wywiązał się z zadania.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz